Archiwum kwiecień 2005


kwi 30 2005 Cisza i skowyt dartego jedwabiu.
Komentarze: 2

Gdyby było w innej kolejności, gdybym wtedy nie postanowiła, że ruszę się z miejsca, może bym komuś zainponowała, może ktoś by mi zazdrościł. Ale postanowiłam. Ruszyłam się. I co? I warto było. Przez te dwie, trzy sekundy, nim nie odezwałam się cieszyłam się chwilą. Ale musiałam się odezwać. Mimo to i tak wróciłam z uśmiechem na twarzy. I nie musiałam już potem czekać. Jednak poczekałam chwilkę i ... i zobaczyłam to, co zobaczyć chciałam. A nie przypuszczałam, że takie coś tak mnie uszczęsliwi...
Rozsypuje się obrazek układany moimi rękoma. To tak jak by plany, marzenia - wszystko legło w gruzach. To tak, jakby ktoś nie chciał myśleć, że chce i uciekał a mimo wszystko pokazywał jak bardzo chce, jak bardzo tego pragnie...
Kiedyś płakałam, bo bałam się tej chwili. Czasem nawet zakochani i szczęśliwi płaczą, bo boją się to szczęście swoje stracić. A ja straciłam jedną małą część swojego szczęścia. A może nadal tracę. Ale nie jest mi z tym źle. To dzieje się w tak piękny sposób i tak wolno, że wiem, że nim się skończy, wszystko się naprawi. A może nawet będzie jeszcze piękniej?


Wczorajszy dzień był dziwny. Był dziwny do tego stopnia, że obudziłam się w środku nocy z uczuciem, z myślą, ze znów coś zrobiłam. I zaczęłam płakać i użalac się nad samą sobą. A po kilku minutach dotarło do mnie, że to nie ja to zrobiłam, nie ja. Ktoś inny. A ja z przyzwyczajenia płakałam, z przyzwyczajenia do tego, że ja zawsze musze zrobić coś, czego mogę potem żałować. Potem zasnęłam prawie spokojna. Szkoda mi było tylko tych, co zrobili to... może ich w nocy tez męczy sumienie? Może tak jak u mnie sumienie budzi sie w środku nocy...?

Wiem, wiem... nie idzie zrozumieć o czym piszę. Można się tylko domyślać...

awe_anka : :
kwi 26 2005 Wszystko przechodzi w ciche oczekiwanie.
Komentarze: 5

: / - tyle mogę.

Wstałam przed czasem i pokapowałam się, że mam cholerne bóle menstruacyjne. A dzisiaj egzamin! Potem zaczęłam się szykować. Nie, nie, nie. Zanim się przyszykowałam włączyłam komputer i "Immaginary". Potem, o ile dobrze pamiętam, ubrałam się i zaczęłam chodzić po mieszkaniu z różowym (!) korepetytorkiem w ręku. Nafaszerowałam się tabletkami. I znów się zaczęło. Po raz kolejny w pewien... dziwny sposób ból ze mnie zaczął wychodzić. W pewien sposób, do którego przywykłam. O.K. - skończyłam. Ale znów musiałam wziąść tabletki. Przecież tamte się nie zdążyły przyjąść, nie? Miałam się wybrać z tym do lekarza, ale ani czasu ani chęci. W głośnikach Amy Lee a ja układałam włosy. Potem pomyślałam - A w dupie! - i poszłam.

Przy samym wejściu na Halę nasunęła się pewna myśl - KU***! - to moja pierwsza reakcja. Potem było spoko. Zdążyłam nawet pogrzebać koledze w kieszeni, spojrzeć na kogoś tak krzywo, że zlał się z kolorem ciuchów ( nie zrobiłam tego specjalnie! to tak samo z siebie ). Ale miło się zrobiło jak się okazało, że ktoś już nie jest na mnie obrażony. Miło... :).

Weszłam na salę, siadłam. Starałam się nawet wsłuchać w to, co mówiła PANI, ale jakoś jej głos dziwnie do mnie nie docierał. A potem to już chyba nie chciałam jej słuchać. Zajrzałam do egzaminu i doszłam do wniosku, że był banalny.

Pisałam powoli. Bo po co się spieszyć? I cholera czasu mi zabrakło! Wyszłam kilka minut przed czasem, fakt. Ale i tak już nic więcej bym nie napisała. List napisałam. Pomijając już, że tak się spieszyłam, że nabazgrałam tak, że sama bym się nie doczytała. Z zamkniętych mam wszystko z czego 2-3 pewna nie jestem. reszta była prosta. Z otwartymi też zbytnio nie było problemu. Tylko ten cholerny plan wycieczki. Nie napisałam, nie zdązylam. Planowałam go zostawić na koniec i zabrakło mi czasu :/.

A teraz tylko ścisły i wyniki. Fuck!


Zrobię sobię herbatkę, przebiorę się i zrobię kilka testów mat-przyr. Może dam radę...

awe_anka : :
kwi 03 2005 Przykro.
Komentarze: 10

człowiek, mistrz, brat nasz, przyjaciel - ulciał.
jak anioł ...
przykro. a czy on by nie chciał zebyśmy nie płakali?
jednak płaczemy. bo jak tu nie płakać, skoro jeden z niewielu aniolow na ziemi... odszedł...?!

ale przeciez częścią życia jest śmierć - tak to sobie tłumaczę.

awe_anka : :