Anima demneta.
Komentarze: 3
W głowie mi szumi. Wyglądam jak po kilkudniowym piciu. Nie wiedzieć czemu suszy mnie okropnie. A rodzice się śmieją... Wypiłam już 3l wody i nadal mi mało. Mamo, ja wypiłam przecież tylko jeden kieliszek. Tylko jeden... Chyba, że nie pamiętam o pozostałych.
I jak zwykle troszke smutno mi się zrobiło. Przypomniało mi się takie małe wczorajsze zajście. Bo ja tak pomyślałam sobie, że zrobiłam najgorszą rzecz w swoim życiu a teraz mnie los ukarał za moją bezmyślność i chęć zmiany na lepsze. To było jak anioł, co mi oddech położył na ciele. Wtedy sercem uklękłam i płakałam wiele. I wsparcie miałam w ramienu równie pijanej kobietki.
Przypomniał mi się tekst pewnej piosenki, który tak bardzo opisuje moją sytuację, że zaczynam się zastanawiać, czy nie zrobiłam czasem tego specjalnie, żeby potem powiedzieć, że to o mnie. Ale nie. Chyba nie.
Szlocham w mankiet a mówiłam, że już nigdy nie rozkleję się. Moknę. Kiedy robi się za lirycznie... uderzam pięścią w stół. Inaczej w sztok zaleję się (znów - niepoprawne).
I chce mi się soku pomarańczowego. Zawsze mi się go chce kiedy jest mi dobrze. To chyba dobrze, prawda?
Miejmy nadzieję że będzie coraz lepiej :)
Dodaj komentarz